wtorek, 4 lutego 2014

Lakierowa abstynencja czyli walka z samą sobą

Nic nie wzbudza u mnie ostatnio większej zazdrości, niż ładne paznokcie. Zdrowe, zadbane. Jeżeli jeszcze są ładnie pomalowane, to naprawdę robi mi się przykro.
źródło: http://thegreenextract.com/http:/thegreenextract.com/archives/tag/kids-non-toxic-nail-polish/

Nie chcę być tutaj źle zrozumiana - wciąż odwiedzam blogi lakieromaniaczek, oglądam coraz to nowe wyczyny i podziwiam. Nigdy nie miałam talentu do malowania pazurów, a to, co dziewczyny wyczyniają to jest sztuka! Zazdroszczę, ale nie jestem zawistna, nie dodaje nieprzyjemnych komentarzy tylko dlatego, że jakaś dziewczyna ma ładne paznokcie, pomalowane niezwykle umiejętnie, a ja nie. Jestem pod wrażeniem. I wiem, że jeżeli stan ich paznokci jest dobry, pomimo częstego malowania najróżniejszymi lakierami, to dlatego, że sobie na to zapracowały. Czy odżywkami, czy suplementami czy po prostu zdrowym odżywianiem. To nie takie proste.

W którymś moim poście wspomniałam, że nie maluję paznokci. Lakierowa abstynencja trwa od wakacji a to za sprawą jednego paznokcia, który zaczął bardzo źle wyglądać. Mówiąc najogólniej zmienił się jego kształt a płytka pokryła się dość głębokimi rowkami. Pakowanie lakieru na uszkodzony paznokieć nie jest mądre, a nawet jeśli jednak to robiłam, lakier zbierał się w rowkach i wyglądał bardzo nieestetycznie. Bazy do paznokci też nic nie dały. Przestałam więc malować paznokcie, a lekarz pierwszego kontaktu przepisała mi leki przeciwgrzybiczne. Nic to nie dało.
Jakiś czas "leczyłam się" suplementami diety i Regenerum. Liczyłam, że jego mocno olejowy skład pomoże tak jak nakładanie olejów przed myciem na włosy.

Wreszcie dzisiaj zdecydowałam się na wizytę u dermatologa. To dla mnie spory krok, jako że mam lęk przed lekarzami. Zwłaszcza tymi, których nie znam. Nie będę kłamać i napiszę, co miało wpływ na moją decyzję: chęć pomalowania paznokci. Rozpaczliwa! Fakt, że kilka dni temu zamówiłam nowe lakiery tylko tę potrzebę zwiększył.

Lekarz wykluczył grzybicę. Na wszelki wypadek przepisał mi jeszcze maść przeciwgrzybiczną, która ma też złagodzić stan zapalny. No właśnie - zniekształcenie płytki wywołane jest stanem zapalnym. Który sama sobie zgotowałam przed skubania skórek wokół paznokcia. Jest to problem, z którym borykam się od podstawówki i wynika z niczego innego, jak ze stresu. Mogę smarować skórki regenerum, mogę je natłuścić, mogą się nawet lekko podleczyć jeżeli uda mi się nie ruszać ich przez tydzień. Wystarczy jednak jedna stresująca sytuacja i poprawę ich stanu, który zajął mi ten tydzień, niweczę w  pięć minut. I tak w kółko.

Na wizytę + leki z recepty wydałam około 150 zł. Dużo. Oprócz leków, suplementacji, nie mogę długo moczyć paznokcia, nie mogę stosować detergentów. Pranie ręczne jeśli już, tylko w rękawiczkach, tak samo zmywanie. Mam jeść żelatynę czyli żelki i galaretki dozwolone w ilościach wszelkich. Z tego akurat się cieszę. Jednak najważniejsze: Nie skubać. A więc nie denerwować się.
Nieraz już przekonałam się, że stres może zdrowie naprawdę popsuć. Od stresu szybciej starzeje się skóra, wypadają włosy, nie można spać. Powoduje też wiele innych chorób jak chociażby wrzody czy zespół jelita drażliwego. To wszystko wiem, ale nie zmienia to faktu, że właśnie ten najważniejszy warunek będzie najtrudniejszy do spełnienia.

Kuracja potrwa minimum 3-4 miesiące. Tyle potrzeba dla poprawy stanu macierzy paznokcia i samej płytki. Kolejne miesiące bez lakierów. I czas, kiedy trzeba będzie nad sobą zapanować. Będzie ciężko, naprawdę ciężko. Nieskubanie skórek od kilku lat znajduje się niezmiennie na liście postanowień noworocznych. Może tym razem się uda. Stawką są piękne, zadbane paznokcie. I równie piękne lakiery.

Być może wspomnę na blogu jak mi idzie. Nie ukrywam, że tego posta piszę po pierwsze, żeby się wyżyć (150 zł!!! 3-4 miesiące!!!), ale też dlatego, by spisać i puścić w eter to, co następuje:

 
1. Będę dzielnie zażywać leki
2. Postaram się nie stresować
3 Jeżeli będę się stresować, to nie będę skubać skórek!
Jednocześnie upoważniam każdego blogera/czytelnika który natknie się na ten tekst do opieprzenia mnie, jeżeli złamię któryś z powyższych punktów.

Mam nadzieję, że groźba ze strony bloga trochę mnie zmotywuje.

*Chcę zaznaczyć, że nie jestem lekarzem, więc ta notka w żadnym razie nie może przysłużyć się diagnozie lub samoleczeniu. Każdy przypadek jest inny i nawet jeżeli wydaje się, że macie podobny problem, poradźcie się specjalisty zanim podejmiecie jakiekolwiek inne działania.*

Trzymajcie się pięknie i zdrowo! :)

10 komentarzy:

  1. 3mam kciuki!

    Ja miałam podobny problem, bo obgryzałam paznokcie. Po 22 latach udało mi się wyrwać ze szpon tego okrutnego nałogu.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ps. Dodaj sobie gadżet obserwatorów, bo nie mam Cie jak dodać do ulubionych :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja też kiedyś jak jeszcze chodziłam do podstawówki obgryzalam paznokcie ale wyroslam z tego na szczęście. Przyznam się bez bicia też skubie skórki. ..

    OdpowiedzUsuń
  4. trzymam kciuki :) powodzenia :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Trzymam kciuki- dasz radę! A na następnym spotkaniu pochwalisz się pięknymi (pomalowanymi) pazurkami! :*
    Ja osobiście abstynencji lakierowej chyba bym nie przetrwała :P

    OdpowiedzUsuń
  6. O, ja tez mam rowki ale na kilku paznokciach u stop i przeraza mnie to, dodatkowo zrobily sie twarde i troche bola.. obawiam sie najgorszego :( i na co mi dbanie o stopy jak nie wiem skad to mi sie przytrrafilo :(
    Pojde do dermatologa za 3 tygodnie to zobacze jaki bedzie wyrok :/
    O co chodzi z ta zelatyna? zaciekawilo mnie to :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Dermatolog powiedział, że dobrze robi na paznokcie :) ale to tylko takie "wsparcie" - sama żelatyna nie pomoże niestety :(

    OdpowiedzUsuń
  8. Mam identyczny problem ze skórkami :/ Nigdy nie obgryzałam paznokci, ale skórki zawsze miałam postrzępione i masakrycznie suche. Na prawdę wiem co czujesz, bo nie jestem w stanie wytrzymać 1 dnia bez skubania skórek :( Dołączam się więc do twojego postanowienia :) Trzymam bardzo mocno kciuki ;)

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...