Oto zapowiadane przeze mnie kolejne zamówienie z Oriflame. Tym razem dużą część zakupów stanowią zapachy. Jak można zapewne łatwo zauważyć, mam bzika na punkcie ładnie pachnących kosmetyków. Perfumy i wody toaletowe dobieram w zależności od nastroju, pory roku, okazji i jeszcze paru innych zmiennych. Z łatwością przychodzi mi ich kolekcjonowanie, z opisaniem zapachu jest już gorzej. Przede mną wyjątkowo trudne zadanie!
Z pierwszą wodą toaletową, czyli Sparkle in Paris, miałam do czynienia kilka miesięcy temu. Nie będę ukrywać, że tym, co skusiło mnie do wypróbowania jej na swojej skórze była ładna buteleczka ;). Zapach od razu mi się spodobał, jednak powstrzymałam się od zakupu wiedząc, ile innych psikadeł czeka na mnie w domu. Dowiedziałam się, że niedługo ma być wycofana z oferty, dlatego czym prędzej się w nią zaopatrzyłam.
Aromat jest słodki i jednocześnie elegancki. W pierwszym momencie kojarzy mi się z zapachem szampana i nawet dobrze trafiłam: producent określa kompozycję zapachową jako połączenie wetiweru, jagody i szampana właśnie. Osobiście zastąpiłabym jagody truskawkami, bo jak wiadomo, z szampanem tworzą pyszny duet ;).
Z pierwszą wodą toaletową, czyli Sparkle in Paris, miałam do czynienia kilka miesięcy temu. Nie będę ukrywać, że tym, co skusiło mnie do wypróbowania jej na swojej skórze była ładna buteleczka ;). Zapach od razu mi się spodobał, jednak powstrzymałam się od zakupu wiedząc, ile innych psikadeł czeka na mnie w domu. Dowiedziałam się, że niedługo ma być wycofana z oferty, dlatego czym prędzej się w nią zaopatrzyłam.
Aromat jest słodki i jednocześnie elegancki. W pierwszym momencie kojarzy mi się z zapachem szampana i nawet dobrze trafiłam: producent określa kompozycję zapachową jako połączenie wetiweru, jagody i szampana właśnie. Osobiście zastąpiłabym jagody truskawkami, bo jak wiadomo, z szampanem tworzą pyszny duet ;).
Kolejny zapach również można określić jako elegancki, ale to wszystko, co ma wspólnego z poprzednikiem. Eclat jest wybitnie wieczorowy, zdecydowany i bardzo mało dzieli go od bycia wodą toaletową typu unisex. Posiada jednak delikatnie kobiecą nutę. W skład tego zapachu wchodzi aromat malin, fiołków oraz białego piżma.
A teraz fragment, w którym możecie się śmiać ;). Tak, ja, 23-letnia kobieta, kupiłam wodę toaletową Disney Princess, z Arielką. I to dla siebie, a nie dla jakiegoś znajomego szkraba (dobrze, że nie mam takiego, nie rusza mnie sumienie ;). Powąchałam stronę w katalogu i ten zapach przypominał mi Pinacoladę. Szczerze: pachnie zupełnie inaczej niż w katalogu. Ale to nie jest nic złego! Pamiętacie gumy do żucia o smaku arbuzowym? Były w drażetkach i wypuściła je bodajże firma Orbit (jeżeli się mylę, proszę o sprostowanie). Ta woda toaletowa właśnie tak pachnie! Magia wspomnień.
Ostatnie psikadło to woda perfumowana Volare, która ma ciekawą kompozycję zapachową, ale o tym później. Chcę na chwilę zatrzymać się na wyglądzie buteleczki. Choć opakowanie wygląda niepozornie...
... to w środku skrywa różę! Piękne i pomysłowe.
Zapach moim zdaniem, nie dla każdego. Nie można odmówić mu jednak tego, że jest ciekawy - ze względu na swoją wielowymiarowość. O co chodzi? Trudno mi określić czy ten zapach jest słodki czy nie, czy jest delikatny czy mocny. W pierwszym momencie wydaje się bardzo mocny i duszący, ale gdy spędzi 2-3 minuty na skórze pachnie zdecydowanie lepiej, chociaż dalej jest niełatwy do opisania. Z jednej strony jest słodki i delikatny, przypomina mi kwiaty, albo puder dla niemowląt. Posiada jednak i nutę niemal metaliczną, gorzką, która jednak dociera do nosa później i nie dominuje w całej kompozycji. W opisie producenta jako składowe tej wody perfumowanej widnieją liście fiołka, peonia, płatki róży i praliny.
To całkowicie nowe dla mnie produkty, więc nie mogę się wypowiadać o ich
trwałości, ale od razu zauważyłam minus buteleczki Volare. Zakrętkę trudno się
zdejmuje. Bardzo trudno - za każdym razem męczę się próbując zdjąć
"szypułkę", siedzi naprawdę mocno.
W zestawie z Volare był tusz do rzęs HyperStretch XL - z tej samej serii co serum do rzęs które właśnie testuję. Być może stosowanie serum i tuszu do rzęs ma dać jeszcze lepsze rezultaty, ale skoro już zaczęłam stosowanie serum w pojedynkę, niech na razie tak pozostanie. Tusz na razie poczeka na swoją kolej.
I tak za sprawą tuszu przeszłam do kolorowej części zamówienia. Zdecydowałam się na, również wycofywane, paletki z serii Neo Chic. Miałam okazję używać tych cieni już wcześniej i przypadły mi do gustu, dlatego zdecydowałam się na swoje własne egzemplarze.
Grey Pastel...
... i Vintage Purple. Jakościowo cienie w zupełności mi odpowiadają, jednak poważnie myślę nad przeniesieniem ich do innej palety. Jak widać, te, w której teraz się znajdują, są tandetne i raczej łatwe do połamania. W dodatku nie posiadają lusterek, tylko folię która coś odbija, jednak obraz jest bardzo zamazany. Ewentualne poprawki z użyciem tych "lusterek" są więc bez sensu. Skoro już pojawiły się wspomnienia z dzieciństwa, to lusterka moich lalek Barbie miały właśnie taką folię ;).
Na usta wybrałam błyszczyki Dreamy Moments od Giordani Gold. Również wybrałam dwa kolory: mocniejszy Crystallised Cherry Red oraz delikatniejszy Sugared Petal Pink. Sama jestem ciekawa jak wypadną. Lubię rozświetlacz z tej serii, więc może i błyszczyki się sprawdzą. Myślę, że poświęcę im posta.
Od około dwóch, może trzech lat uwielbiam szminki (wcześniej wolałam błyszczyki). Coraz trudniej jest mi odmówić sobie kolejnej. Wybór padł tym razem na szminkę z serii Colour Drop.
Zdecydowałam się na kolor o nazwie Peach Sensation. Nigdy nie miałam do czynienia ze szminką o podobnym kształcie. Okaże się, na ile jest on wygodny przy nakładaniu pomadki. Jeśli będę z niej zadowolona to myślę, że skuszę się na inne odcienie.
Nie zapomniałam także o moich umęczonych paznokciach i skórkach. Nail Butter Advanced Condition Reviver, czyli wzmacniający balsam do paznokci zbiera skrajnie różne opinie. Jestem ciekawa, jak sprawdzi się na moich dłoniach. Chętnie go przetestuję a recenzję zamieszczę na blogu. Czy ktokolwiek byłby zainteresowany? Testy rozpocznę dopiero gdy skończę kurację preparatami przepisanymi przez dermatologa, czyli za ok. 2-3 tygodnie.
I to już wszystko. Szczęśliwie udało mi się załadować wszystkie zdjęcia, choć Blogger był dziś wyjątkowo kapryśny.
Dajcie znać czy chciałybyście przeczytać recenzję poświęconą balsamowi do paznokci lub może zobaczyć post dotyczący innego produktu z tej notki?
Miłego wieczoru!
Jak to Sparkle in Paris nie będzie już więcej w sprzedaży? Uwielbiam ten zapach.
OdpowiedzUsuńJest w ulotce wyprzedażowej która jest aktualna do jutra. Pytałam znajomej która pracuje w Biurze Regionalnym, i produkty które są w ulotce, są dostępne tylko "do wyczerpania zapasów" i koniec. Albo wycofują całkiem, albo będzie mieć nowe opakowanie. Ale w to drugie jakoś wątpię :(
UsuńMam go i lubię, jednak nie na tyle, aby go znów kupić :)
UsuńJa chyba nie mogę mieć za dużo perfum/wód toaletowych bo nie wiedziałabym czym się psikać xD
OdpowiedzUsuńA ja na serio mam w szafce i perfumy czy raczej może wodę toaletową Adidasa i miniaturki Calvina Kleina i na tym koniec... Chyba muszę uzupełnić zapasy bo faktycznie jest mi mało... ale czy te z oriflame trzymają się długo? Nie pamiętam czy kiedykolwiek miałam jakieś perfumy z Oriflame... Z Avonu napewno Black Dress - boskie! Ale z Oriflame chyba nie... Ty jesteś konsultantką?
OdpowiedzUsuńPowiedzmy... Mam konto, ale zamawiam tylko dla siebie oraz rodziny i znajomych jeżeli ktoś czegoś potrzebuje ;) Próbowałam coś więcej działać w BR ale teraz nie mam na to czasu ani głowy :P
UsuńJeszcze co do trwałości - zależy która woda. O tych nie mogę na razie powiedzieć nic, ale są takie, które już sprawdziłam i są w porządku :)
UsuńA z których zapach długo się trzyma? Byleby zapach nie był duszacy. Słodki, owocowy, kwiatowy byłby ok.
UsuńTo ja bym Ci poleciła Eclat Weekend (ten mam sama i bardzo go lubię), albo Elvie :)
Usuńkurcze, jakoś nigdy mi nie po drodze z ich produktami ;) chociaż miałam kiedyś okazję wąchać perfumiki i pamiętam, że bardzo dużo mi się podobały zapachy :)
OdpowiedzUsuńCierpię na wieczny niedobór pachnideł, więc tym bardziej mnie kusisz! :P I żeby było śmieszniej- najbardziej tą arbuzową Arielką :D No, ale ja chociaż mam wytłumaczenie, mogę zamylać, że to dla Zu ;)
OdpowiedzUsuńSporo tego, ja ze Sparkle In Paris mam balsam ktory wygralam i uwazam, ze jest obledny!!!
OdpowiedzUsuńo zaciekawiła mnie ta szminka:)
OdpowiedzUsuńIle cudowności! Ja bym kupiła sobie ta pierwsza wode, bo ma świetne nuty zapachowe!
OdpowiedzUsuńładne flakoniki mają te perfumy ;)
OdpowiedzUsuńPamiętam mój ukochany zapach z Oriflame - Midsummer, Wiem, że na Allegro można go jeszcze dostać a nie znam nikogo kto dystrybuuje kosmetyki Oriflame :(
OdpowiedzUsuńNo to już znasz mnie - jak coś to mogę Ci coś zamówić :) ale faktycznie, nie słyszałam o tym zapachu...
Usuńhttp://pl.oriflame.com/products/product-detail.jhtml?prodCode=25395 Czy to ten? Mnie normalnie pokazuje, że jest :)
UsuńHmm. kiedyś była w innej buteleczce, musiałabym powąchać i na pewno bym wiedziała. Ale podejrzewam, że to raczej ta woda, nie wprowadzaliby innej pod tą samą nazwą przecież... O w takiej była :) http://fimgs.net/images/perfume/nd.9797.jpg
OdpowiedzUsuńOpakowania zmieniają się często, ta Volare z flakonem w kształcie róży jest tego przykładem ;)
UsuńTo musi być zatem to samo, ja już w Oriflame kiedyś byłam, muszę się zapisać ponownie żeby kupować dla siebie taniej kosmetyki. Całkiem fajne produkty czasami mają.
UsuńJa miałam zapach do pokoju Sparkle in Paris - bardzo mi się podobał, z chęcią kupiłabym go w formie perfum!
OdpowiedzUsuńZapach do pokoju - ostatni flakonik z drewnianymi pałeczkami - stoi u mnie tuż przy wejściu. Każdy pyta, co to tak pięknie pachnie:)
UsuńWidzę, że się ruch robi na tym blogu. nic dziwnego, skoro opisy rzetelne, a i opisująca sympatyczna..:D
Spore zamówienie :)
OdpowiedzUsuńCiekawe jak perfumy pachną :)
OdpowiedzUsuń